21 kwietnia 2012

Kongres Profesjonalistów PR i piękny Wrocław

Dzisiaj udało mi się wrócić do siebie bo wyjeździe do Wrocławia, wyścigu na dworzec PKP oraz 6,5h jazdy pociągiem. 

W środę wieczorem pierwsze co mnie uderzyło we Wrocławiu to niesamowita uprzejmość ludzi. W Warszawie uważam, że ludzie też tacy są ale wrocławianie ich przebili. Piękne, zielone i przestronne miasto. Zastanawiają mnie jedynie dwie rzeczy. Dlaczego bardziej opłaca się kupić dwa bilety 24-godzinne niż jeden 48-godzinny? Druga rzecz jaka mnie zastanawia to sygnalizacja świetlna. Generalnie nienawidzę przechodzenia w miejscach niedozwolonych, a we Wrocławiu na każdym kroku widziałam jak ktoś gdzieś przebiega. Dlaczego? Światła dla pieszych zmieniają się z prędkością światła. 


Co na Kongresie? Chyba więcej mam negatywnych spostrzeżeń aniżeli pozytywnych, ale po kolei:
-  Organizacja była fatalna. Oznaczenie miejsca konferencji niemalże żadne. Osoby będące tam po raz pierwszy mogły mieć nie lada problem z trafieniem do budynku a nawet samej sali. Tutaj organizatorom przydałby się jakiś kurs z User Experience.
- Jedzenie pozostawiało wiele do życzenia. Zaskakujące było dla mnie to, że potrawy na ciepło zamknięte w blaszanych podgrzewaczach nie były opisane i aby dowiedzieć się co w nich jest trzeba było każdy pojemnik otwierać i domyślać się co to jest. Znów kłania się tematyka User Experience.
- Merytorycznie uważam, że konferencja spełniła moje wymagania i była świetnie przygotowana a to chyba najważniejsze. Najbardziej podobała mi się prezentacja m.in. Adama Łaszyna, który przygotował zestawienie najważniejszych wydarzeń w branży pr i sm. Kolejną świetną prezentację przygotował Kominek, traktującą o relacji marka-bloger. Najlepsza z najlepszych prezentacji należała do Maćka Budzicha, o vlogach. O dziwo wykształceni piarowcy, prezesi zarządów przygotowali najsłabsze prezentacje pod względem wizualnym. Niestety ale ich nikt nie nauczył przygotowywania prezentacji. 
- Materiały konferencyjne niezwykle niepraktyczne. W paczkach nie uświadczyło się programu konferencji. Torby były bardzo niepraktyczne i ciężkie. Wybaczam to z tego względu, że najcięższy był katalog niezwykłych miejsc do organizacji imprez. 
- Minusem była również wieczorna impreza, której imprezą wolałabym nie nazywać. Problem z jedzeniem taki sam jak wyżej opisywany. Ponad to, przygrywał nam bardzo słaby zespół, który miał być chyba jazzowy. Ani do tańca ani do słuchania, bo co chwilę robili przerwę w graniu. Jedynym alkoholem było wino, po które trzeba było przejść całą salę aby nalali ci jedną lampkę. Później widziałam na blogu Kominka, że w końcu udało im się przynieść wino w butelce do stolika przez co jestem bardzo rozżalona, że nam tego nie pozwolono zrobić.

Hotel Diament - podobno czterogwiazdkowy

Hotel bardzo przyjemny, ale po czterech gwiazdkach spodziewałam się czegoś lepszego. Uważam, że jego standard bardziej odpowiadał trzem gwiazdkom. Zdecydowanie lepiej zakwaterować się w tej samej cenie w hotelu bliżej centrum miasta.

Generalnie na Kongres za rok pojadę ze względu na wartości merytoryczne, oczywiście licząc na poprawę organizacji. Wrocław na pewno odwiedzę raz jeszcze, ale już w celach czysto rozrywkowo-turystycznych.

1 komentarz:

  1. Dziękuję za cenne uwagi i spostrzeżenia. To prawda, nie wszystko było tak jak byśmy chcieli, nie wszystko się udało. Z pewnością przekazane uwagi pomogą nam w analizie tego co było dobre na Kongresie, i co wymaga poprawy lub zmiany. W imieniu organizatorów dziękuję, Darek

    OdpowiedzUsuń